Odważyłam się popsuć większe kawałki filcu i poczynić torebki. Nie takie to straszne jak mi się zdawało, choć błędów nie zdołałam uniknąć. W szyciu najbardziej nie lubię poprawek i prucia, oj bardzo nie lubię. Ciekawe ile rzeczy trzeba popełnić by wychodziło idealnie... :)
Poniżej torebka z kotem przyszywką i z misiem koalą wyszywką :)
Oj tam zaraz popusuć. :P Rewelacyjnie wyszły. ;))) A poprawki rzeczywiście bywają irytujące. ;D
OdpowiedzUsuńe no rewelka ;)
OdpowiedzUsuńPopsute? Ależ skąd! Są wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńPS. Też nie cierpię prucia ;)
Dziękuję dobre kobiety za słowa wsparcia :)
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńOjej, chyba się zauroczyłam na dobre! Czy można u Ciebie kupić lub zamówić taką z kociakiem? Jest wspaniała !
OdpowiedzUsuńDobrze, ze ''zepsułaś'' ten kawałek filcu! bo wyszła cudowna torebka, ja też bym chciała tak ''psuć'', pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń